W kwietniu mąż wziął się za szalowanie schodów. Nie powiem kupa roboty przy nich była, tym bardziej, że są to schody zabiegowe i jak wiadomo trzeba było się przy nich "trochę" skoncentrować i dobrze policzyć i wymierzyć każdy schodek, a pierwszy na salon wychodzi po za ścianę i jest pół okrągły. Trochę dech, prętów i betonu b-25 poszło, ale schody są gites. Dodam, iż byliśmy zmuszeni wylać betonowe, gdyż mamy po schodami łazienkę i inne nie wchodziły w grę. Oto wypociny mężusia:
Ponieważ w lutym dopisywała ciepła pogoda i zimy prawie w ogóle nie było, mąż dokańczał murować ścianki działowe m.in. w wiatrołapie.
O! Właśnie zauważyłam, że nie mam żadnego zdjęcia w przybliżeniu dot. skończonego wiatrołapu. Trudno, nadrobi się, a tu z daleka fotka, po lewej go widać:)